Swoje dzielnice czerwonych latarni mają niemal wszystkie większe miasta. Jeśli omyłkowo będziesz czekać na kogoś w nieodpowiednim miejscu – w parku, na placu, przy ulicy – zdarzy się, że nagle jeden z samochodów zacznie zwalniać. Jego kierowca myśli, że uprawiasz najstarszy zawód świata, a tu psikus – bo wcale nie wiedziałaś, że ze znajomym lepiej było umówić się w innym miejscu.
Są kraje, w których z takim zjawiskiem walczy się w miarę skutecznie i place niegdyś obstawione przez prostytutki są dzisiaj zielonymi skwerami. Są też państwa, które z problemem walczą pozornie, bo czerwone dzielnice to cel turystów. Najczęściej słyszy się o erotycznych wycieczkach do Azji. Choć czerwonych dzielnic nie brakuje też na Starym Kontynencie – przykładami są De Wallen w Amsterdamie czy Pigalle w Paryżu.
Tajlandia – to kraj, który święci triumfy w seksturystyce. Jest to jednym z powodów, dla których Bangkok, za dnia będący wielkim targowiskiem, nocą staje się ogromnym burdelem. Centrum seksturystyki jest sławna dzielnica Patpong. Zatrudnione w klubach Tajki oddają się za niewielkie pieniądze – kilkadziesiąt złotych, a w przypadku dziewic, traktowanych jako niewolnice – kilkaset złotych.
Seksturystyka to jednak nie tylko Tajlandia i nie tylko Azja. Równie „dobrymi” kierunkami są Zona Norte w Tijuanie (Meksyk), Odessa na Ukrainie czy wręcz całe kraje – jak Sri Lanka, Dominikana, Kenia, Kostaryka czy Kuba. O czym nie mówi się już tak głośno, z seksturystyki korzystają także panie. Wśród nich popularne są Karaiby, Bali, Maroko, Turcja, Egipt i kraje europejskie: w tym Włochy, Grecja, Hiszpania, Chorwacja.
Cała branża od kilkunastu lat przechodzi spore zmiany. Z jednej strony więcej osób uważa, by nie „złapać” choroby przenoszonej drogą płciową, z drugiej seksturystyka zainteresowała swoimi możliwościami osoby o innej orientacji seksualnej. Stąd pojęcie gaycation, czyli turystyki przeznaczonej dla osób LGBT. Wśród nich króluje, a jakże, grecka wyspa Lesbos oraz tajskie miasta Bangkok i Pattaya.
Przyjazne homoseksualistom są też Filadelfia, Berlin, Oslo, Sitges (Hiszpania) czy gejowska dzielnica Chueca w Madrycie. Zorganizowanie wycieczki można zrzucić na barki biura podróży. Za blisko 2 tys. złotych można spędzić tydzień na Ibizie lub w Sitges.
Wakacje wśród osób LGBT nie są oczywiście niczym niedozwolonym, w przeciwieństwie do prostytucji. Ta sama w sobie nie jest legalna. W miejscach, gdzie stanowi ona „turystyczną atrakcję”, panuje jednak na nią społeczne przyzwolenie.
Przykładowe ceny wycieczek
9-dniowy wyjazd do Pattaya, około 4,5-6 tys. zł, szczegóły np. TU
2-tygodniowy wyjazd do Sitges, około 2,6 tys. zł, szczegóły np. TU
8-dniowy wyjazd na Sri Lankę, około 4,5 tys. zł, szczegóły np. TU
MM