W 1952 roku Mercedes stworzył wyścigowy model 300 SL. Jeden z amerykańskich dystrybutorów niemieckiej marki przekonał szefów koncernu, że w Stanach sprzedałaby się drogowa wersja sportowego auta. I tak oto w 1954 roku na rynek trafił Mercedes 300 SL, ochrzczony Gullwing ze względu na otwierane do góry drzwi, które przypominały skrzydła mewy. Wyprodukowano zaledwie około 1 400 egzemplarzy wersji z unoszonymi drzwiami. Dziś ceny certyfikowanych egzemplarzy w dobrym stanie przekraczają milion euro.
Przez wiele lat Mercedes nie wracał do koncepcji otwieranych w ten nietypowy sposób drzwi. Chodziło m.in. o względy bezpieczeństwa. Jednak w końcu udało się opracować odpowiedni system otwierania drzwi w razie dachowania i możemy cieszyć się super-samochodem Mercedes SLS AMG.
Długi przód kryje ośmiocylindrowy, widlasty silnik o pojemności 6.2 litra i mocy 571 KM. Potem charakterystyczne drzwi i krótki tył. Z przodu 19-, a z tyłu 20-calowe obręcze. Cienkie, ale szerokie opony niekoniecznie sprawdzają się w ruchu miejskim, ale przy wysokich prędkościach zapewniają stabilność.
Odblokowanie drzwi pilotem powoduje wysunięcie się klamki. Drzwi unoszą się z łatwością. O wiele trudniej jest z godnością zająć miejsce za kierownicą. Osoby wzrostu Kylie Minogue mogą też mieć problem z dosięgnięciem klamki i zamknięciem drzwi.
We wnętrzu uwagę zwracają sportowe akcenty, takie jak kilka przycisków przy dźwigni zmiany biegów ustawionych w kierunku kierowcy. Służą m.in. do regulacji trybu pracy auta, wyłączania kontroli trakcji, czy manualnego wysuwania spoilera (który automatycznie otwiera się w okolicach 120 km/h). Jest też przycisk AMG, pod którym można zaprogramować ulubione ustawienia. Poza tym mamy mieszankę karbonu, skóry i aluminium, pasującą w sam raz do samochodu, który osiąga 100 km/h w czasie poniżej 4 sekund.
Przycisk start rozpoczyna burzę. Auto wydaje dźwięki, od których uśmiech nie schodzi z twarzy kierowcy. Byle tylko uciec z zakorkowanych ulic. SLS AMG jest potwornie twardy, co na gładkich jak stół europejskich drogach jest zaletą, ale w naszych warunkach kończy się bólem kręgosłupa. Nie pomagają liczne ustawienia foteli. Może być tylko twardo, lub twardziej.
Potwór Mercedesa rozpędza się do prędkości, których na polskich drogach publicznych nie wolno osiągać nawet w mokrych snach. Ze świateł SLS AMG jest w stanie utrzymać się za “ścigaczem”, a zużycie paliwa zdaje się spadać wraz z ruchem strzałki prędkościomierza w prawo.
Oczywiście, jak większość super-samochodow, także Mercedes SLS AMG jest praktyczny niczym łoże fakira. W kabinie jest schowek po stronie pasażera, podwójny uchwyt na napoje w okolicach łokcia i elastyczna kieszeń na mapy z tyłu między fotelami. Za fotelami nie przewidziano miejsca choćby na zawieszenie kurtki. Z kolei prawie 180-litrowy bagażnik jest praktycznie bezużyteczny, bo panuje w nim temperatura zbliżona do tej wewnątrz znajdującej się pod podłogą skrzyni biegów. Rozgrzana bielizna na weekend to pół biedy. Gorzej, jeśli w kosmetyczce eksploduje tubka z pastą do zębów.
Ale super-samochody rządzą się swoimi prawami. Na końcu mają być szybkie i spektakularne. Mercedes SLS AMG może odfajkować obie te rubryki.
Cena: od 810 000 zł
MW