Grecja wciąż jest dotkliwie pogrążona w kryzysie finansowym, ale okazuje się być też rynkiem, który dzięki zapaści gospodarczej, w rzeczywistości zyskał. Jest bowiem lepiej niż było. Mimo strajków linii lotniczych i sytuacji ekonomicznej w 2010 roku Grecję odwiedziło 15 mln turystów, to więcej niż rok wcześniej. Niektórzy wczasowicze spędzają tu krótkie wakacje, ale inni szukają domów do kupna, w których mogliby co roku odpoczywać.
Gazeta 'Die Welt' podaje, że rynek greckich nieruchomości przeżywa swoiste oblężenie, jeśli chodzi o zainteresowanie. Liczba zapytań o oferty w biurach i agencjach wzrosła trzykrotnie. Ceny willi oraz apartamentów na wielu greckich wyspach spadły aż o 30 procent, a na kontynencie, domy często kosztują połowę ich pierwotnej wartości. Na przykład dom o powierzchni 100 m2, w dobrej lokalizacji jest do kupienia za 130 tys. euro.
Grecka branża luksusowych nieruchomości ma wiele do zaoferowania. Jest tu najtańsza ziemia w tej części Morza Śródziemnego. Stawki za robociznę w sektorze budowlanym też są niskie. Mimo preferencyjnych warunków i wzmożonego zainteresowania, wiele apartamentów wciąż czeka na nowych właścicieli. Bogaci Grecy, ze względów podatkowych inwestują chętniej w innych częściach kontynentu, podczas gdy Europejczycy boją się konsekwencji ewentualnego opuszczenia przez kraj strefy euro i tym samym obniżenia wartości nieruchomości przy jej sprzedaży. Potencjalnych kupców odstrasza też widmo masowych protestów i strajków, które często paraliżują kraj. Mimo, tego – to dobry okres na inwestycję. Pewnie jest to, że Grecja nigdy nie straci na atrakcyjności turystycznej, woda, plaże, gwarantowana pogoda to pewniaki, a kryzys kiedyś minie.
EM