Dom mody Lacroix oficjalnie kończy działalność. Paryski sąd gospodarczy orzekł, że w przyszłym sezonie kolekcje haute couture i prêt-á-porter nie powstaną. Nie udało się znaleźć inwestora, który uratowałby dom od bankructwa. Zwolnieni zostaną prawie wszyscy pracownicy. Ze 120 zatrudnionych pozostanie około 20.
Wielbiciele projektanta nie tracą nadziei. Marka Lacroix jako taka nie przestaje bowiem istnieć. Nadal sprzedawane będą perfumy i akcesoria z podpisem słynnego krawca. Szef firmy Nicolas Topiol stwierdził, że z ulgą przyjął decyzję sądu. Udało się uchronić firmę przed całkowita likwidacją, a więc nadal pozostaje nadzieja, że znajdzie się zainteresowany kupiec i inwestor.
Unikatowy styl Christiana Lacroix zachwycał od ponad 20 lat. Problem w tym, że dom mody właściwie nigdy nie przynosił zysków (22 lata funkcjonowania wypracowały około 150 milionów euro długu). Wyrafinowane, ekstrawaganckie i bajkowe, a przede wszystkim niesamowicie drogie kreacje nie były w stanie obronić się poza wybiegiem. Artystyczna wizja kreatora nie przekładała się na pieniądze. Dług narastał i w 2005 roku będąca właścicielem grupa LVMH sprzedała dom rodzinie Falic. Kryzys ekonomiczny przyspieszył nieuchronny upadek i mimo zainteresowania (najpoważniejszymi potencjalnymi kupcami byli szejk Hassan Bin Ali al-Nuaimi i Bernard Krief), nikt nie pokusił się o zainwestowanie.
Agencja Forum
AW