Chiny to teraz dla producentów towarów luksusowych oczko w głowie. Najprężniej działający rynek i mieszkańcy, którzy generują największe zyski. Wydawać by się mogło, że taki stan rzeczy to dla Chin powód do zadowolenia i dumy. Kiedy przez Europę przetacza się kryzys, Chińczycy ze spokojem kupują kolejną torbę Louis Vuitton i drogi zegarek.
Chińskie władze mają jednak o luksusowych zakupach zupełnie odmienne zdanie i postanowiły zakończyć wzmożoną promocję ekskluzywnego życia i wyrafinowanej konsumpcji. Państwowa Administracja Radia, Telewizji i Kina wprowadziła zakaz nadawania reklam produktów luksusowych. Rada uznała, że chińskie media powinny edukować oraz promować narodową tradycję i wartości. Uprawiana przez nie reklama towarów luksusowych wzmaga obnoszenie się z bogactwem, lansuje niepoprawne wartości i buduje złą etykę społeczną. Ma zatem zniknąć.
Rząd uznał, że Chińczycy przesadnie manifestują swoje bogactwo i demonstracyjnie chwalą się posiadanymi dobrami luksusowymi. Takie zachowania – zdaniem rządu - sprzyjają korupcji, której Komunistyczna Partia Chin wypowiedziała wojnę. Zakaz ma odzwyczaić Chińczyków od doprowadzonego do absurdu zwyczaju wręczania coraz droższych prezentów osobom pełniącym funkcje publiczne i zajmującym wysokie stanowiska oraz ograniczyć ilość luksusowych łapówek.
Podarunki wymieniane w miejscu pracy są w Chinach niemal tradycją i nierozerwalnie wiążą się z budowaniem kariery i relacji zawodowych. Kłopot w tym, że wraz z ogromnym i błyskawicznym rozwojem rynku dóbr luksusowych w Państwie Środka, proporcje, jakość i przede wszystkim wartość tych „zawodowych” prezentów bardzo się zmieniły. Przebojem stały się bardzo drogie produkty znanych, zachodnich marek, które w ciągu ostatnich lat podbiły chiński rynek.
Pierwsze efekty tych zakrojonych na coraz szerszą skalę antykorupcyjnych działań już widać. Producenci luksusowych zegarków, biżuterii i alkoholu zanotowali w ostatnich tygodniach niewielkie spadki sprzedaży. Trudno nie kojarzyć obu faktów.
To nie pierwsze tego typu zabiegi władz. W 2011 roku w Pekinie uważnie przyglądano się gigantycznym reklamom rozwieszonym na budynkach w mieście. Z plakatów miały zniknąć słowa: luksusowy, królewski, najwspanialszy, najwyższej klasy. Wyrażenia te miały – zdaniem władz – wprowadzać niezdrową atmosferę w mieście i podkreślać coraz większe różnice majątkowe jego mieszkańców. Zwrócono również uwagę na przekaz reklam, który nie powinien promować obcego stylu życia. Uznano, że reklamy marek luksusowych znacząco wpłynęły na upodobania estetyczne Chińczyków, którzy zamiast własnej kultury i wyrobów, zbyt często sięgają po produkty z Europy i Ameryki.
AW