Londyn wyznacza trendy w edukacji. Spośród europejskich szkół to londyńskie święcą triumfy w rankingach. Wysoka jakość kształcenia i renoma nie są jedynymi czynnikami, które wpływają na ich popularność. Duże znaczenie ma także baza dydaktyczna. Przykład? Inwestycja 80 mln funtów w nowy budynek Holland Park School.
Projekt robi wrażenie, prace już trwają. Wygląda na to, że Londyn zyska budynek dydaktyczny do złudzenia przypominający park biznesowy. Pierwsze, co przychodzi więc na myśl, to pytanie nie o wartość edukacyjną, lecz o to, czy szkoły wyglądające jak biurowce mają przystosować młodych do życia w korporacyjnej rzeczywistości.
Holland Park stara się o nadanie statusu akademii. To jeden z powodów, by na budowie nowej siedziby nie oszczędzać. Powstaje więc sześciokondygnacyjny budynek z falującymi miedzianymi elementami na elewacji. Do tego ostatnio modna w architekturze wnętrz kliniczna biel oraz przeszklone ściany holu.
Trzeba przyznać, że to idealna koncepcja nadzoru uczniów. Ci mają w szkole czuć się bezpiecznie, a uniemożliwianiu zastraszania kolegów z korytarza mają służyć nie tylko otwarte przestrzenie, np. w bibliotece, ale i toalety wspólne dla uczniów obu płci, na dodatek pozbawione drzwi (nie dotyczy to oczywiście samych kabin).
Taka wizja edukacji wygląda naprawdę korporacyjnie. Ale takie właśnie było założenie: dać uczniom poczucie obecności nie w szkole, a prędzej centrali dużej firmy. W końcu pewne wartości, jak bywanie w odpowiednich miejscach, dzieciom trzeba wpajać od małego. Wie o tym doskonale Suri Cruise, która od września uczy się w ekskluzywnej nowojorskiej szkole Avenues.