Chcesz mały, luksusowy samochód, który podkreśli Twój indywidualny styl? Do niedawna wybór wyglądał następująco: MINI. Ale na rynku jest nowy gracz spod znaku czterech obręczy. A imię jego A1.
W drodze na prezentację nowego dziecka Audi obawiałem się, że koncern z Ingolstadt spróbuje nieudolnie naśladować kultowego malucha. Na szczęście tak się nie stało. Mimo zbliżonych wymiarów, A1 to zupełnie inna para kaloszy.
Czy chcecie w to wierzyć, czy nie, prezentując A1 przedstawiciele Audi wskazują na liczne nawiązania do innych swoich modeli, szczególnie tych z drugiego końca skali. Opcjonalne reflektory ksenonowe z charakterystycznymi światłami do jazdy dziennej w technologii LED, czy maskownica chłodnicy “single-frame” nawiązują do flagowej limuzyny A8. Z kolei klapa bagażnika przypomina tę z Audi Q5, czy Q7. Wewnątrz aluminiowe przełączniki, czy okrągłe nawiewy (także w aluminiowych oprawach) nawiązują do Audi TT. Tyle marketingowej teorii.
A1 powstało na płycie podłogowej grupy Volkswagena, na której najpierw zadebiutował SEAT Ibiza, a następnie Volkswagen Polo. Nie ziewajcie jeszcze. Wbrew pozorom małe Audi to nie kolejne wcielenie Ibizy ze zmienionym znaczkiem. Auto, które samo z siebie już w dotyku jest premium, można spersonalizować, zarówno pod kątem stylistyki zewnętrznej (opcjonalne zderzaki i spoilery, czy linia dachu w kontrastowym kolorze), jak i wewnętrznej. Dostępnych jest 8 kolorów tapicerek, a systemy inforozrywki zaawansowaniem dorównują tym z droższych aut. Wszystko po to, aby zaspokoić potrzeby młodych adresatów miejskiego Audi. Za dodatki przyjdzie nam słono zapłacić, ale wątpię, aby ktoś kupował A1 w podstawowej wersji.
Pod maską do wyboru dwa silniki benzynowe (1.2 TFSI i 1.4 TFSI) oraz dwa wysokoprężne (oba 1.6 TDI) o mocy od 86 to 122 KM. Do wyboru przekładnia manualna, lub zautomatyzowana dwusprzęgłowa s-tronic (znana w Volkswagenie jako DSG). Auto jest zarówno bezpieczne, o czym świadczą liczne poduszki powietrzne i standardowy system ESP z elektroniczną blokadą mechanizmu różnicowego, jak i ekologiczne (np. system start-stop).
A teraz pytanie: jak to jeździ? MINI chwalone jest za to, jakie jest zwinne. Jego zawieszenie jest zestrojone na granicy komfortu. A1 jest jeszcze lepsze. Za kierownicą czujemy się jak w kokpicie myśliwca. Nie dlatego, że jest w nim jakoś specjalnie ciasno, ale dlatego, że mała, gruba, kierownica zmusza nas do trzymania rąk trochę jak w gokarcie. Małe Audi daje frajdę z jazdy, chociaż na naszych drogach odradzam 17- i 18-calowe felgi, bo zestrojone na zwinność zawieszenie czuć w kręgosłupie. Fotele mają doskonałe trzymanie boczne, co przydaje się na zakrętach, które dzięki wspominanej wcześniej elektronicznej blokadzie mechanizmu różnicowego A1 pokonuje szybciej, niż jego tańsi kuzyni.
Ponadto z 270-litrowym bagażnikiem, haczykami na zakupy i uchwytami na napoje A1 jest autem praktycznym w codziennym użyciu.
MINI jest jak wypad z kumplami na kręgle, podczas gdy Audi A1 to wizyta w modnym klubie tenisowym. Oba sposoby spędzania czasu są miłe, ale jeden jest nieco bardziej snobistyczny od drugiego.
Cena od: 66 950 zł
MW