Jedzenie na wynos albo z dostarczeniem do domu to wybawienie po ciężkim dniu pracy, kiedy w brzuchu i lodówce pustki a gotować się nie chce. To także dobra alternatywa dla osób bez kulinarnego talentu. Wybierasz z menu, dzwonisz i zamawiasz, a restauracja czy bar zajmuje się całą resztą. Ty masz tylko odebrać, zapłacić i zjeść.
W Nowym Jorku, a konkretnie na Manhattanie, silną grupą, która jest klientami restauracji z jedzeniem na wynos są małe dzieci. O takim trendzie pisze gazeta New York Post.
Potrawy są przygotowywane specjalnie dla najmłodszych ze zdrowych, organicznych składników i bez sztucznych polepszaczy. Powstaje coraz więcej firm (np. Juniors Fresh, Komi Organics of Brooklyn, Mommy's Yummies) specjalizujących się w ekologicznym jedzeniu dla maluchów.
Juniors Fresh oferuje posiłki, które chciałaby zjeść większość dorosłych. W menu są m.in. burger z indyka z kapustą i jęczmieniem czy quesadillas z czarną fasolą. Komi Organics proponuje grillowanego golca zwyczajnego (ryba z gatunku łososiowatych) z dodatkiem ziołowej quinoa (komosa ryżowa), papryki i ogórka. Mommy's Yummies serwuje natomiast kuskus oraz pilaw z kurczaka. Całkiem niezły wybór, prawda?
Dania oczywiście nie należą do najtańszych. Za 5 lunchy i kolacji z Komi trzeba zapłacić 180 dolarów. Mommy's Yummies kasuje 50 dolarów za 3 obiady i kolacje a Juniors Fresh 58,95 dolarów za dziewięć posiłków z dostawą.
Wygląda na to, że trend z jedzeniem dła dzieci, które dostarczane jest prosto do domu, utrzyma się na dłużej. Firmy, które już działają w branży w ciągu roku zanotowały kilkuset procentowe wzrosty sprzedaży.
EM