Marka Kossmann powstała pod koniec ubiegłego roku. W ubiegłym tygodniu projektantka i założycielka marki Iwona Kossmann zaprosiła na pokaz najnowszej, jesienno-zimowej kolekcji. Wieczorna godzina, modne miejsce (warszawski H15 Hotel & Boutique Apartments), fotoreporterzy, gwiazdy (te nieco mniej medialne, ale jednak) i spore opóźnienie, mimo próśb organizatora o punktualne przybycie. Wszystko zgodnie ze scenariuszem tego typu imprez. Zabrakło tylko głównego elementu spotkania: mody.
Stylizacje obecnych na pokazie gwiazd sobie darujemy, dziś o modzie, która pojawiła się na wybiegu. Iwona Kossmann zajmuje się projektowaniem i produkcją mody biznesowej. Projektantka zanim zajęła się własną marką była z biznesem związana. I to bardzo poważnie. Na stronie internetowej marki czytamy o Iwonie Kossmann, że zasiadała w zarządzie jednego z największych koncernów medialnych na świecie, że zarządzała marketingiem w grupie Orange, była dyrektorem marketingu PTK Centertel, zarządzała firmami Unilever Polska, otrzymała tytuł Marketera Roku i Menedżera Dekady. W jej życiorysie jest także 2-letni rozdział na stanowisku prezesa Deni Cler.
Zawodowa przeszłość miała być wsparciem na nowej, modowej drodze zawodowego życia. Iwona Kossmann wydawać by się mogła świetną znawczynią kobiecej mody biznesowej, osobą, która doskonale zna potrzeby i wymagania aktywnych zawodowo kobiet. Czemu więc proponuje im tak nudną i banalną kolekcję czy raczej konfekcję?
Jak głosi notatka prasowa, kolekcja składa się z czterech poetycko nazwanych linii: zmysłowy szary, geometryczny komfort, celebracja i klasyka. Dalej czytamy o nawiązaniach do projektów YSL, o inspiracjach stylem Marleny Dietrich, o ponadczasowym minimalizmie i podkreślaniu kobiecej sylwetki. Całość utrzymano w iście biznesowych kolorach, a więc czerni, granatowym i szarościach. W roli akcentu występuje czerwona sukienka. W kwestii fasonów na oryginalność nie ma co liczyć. I oczywiście mogą pojawić się w tym miejscu głosy, że to garderoba biznesowa, a więc obowiązują tu ostre zasady i nie o kreatywność tu chodzi, a o elegancję, prostotę i schludność. Ależ oczywiście, co nie zmienia faktu, że nawet od biznesowej garderoby można oczekiwać charakteru. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia – jak w tym przypadku - z kolekcją autorską. Lejące dekolty lśniącej satyny, maskujące zakładane sukienki, garniturowe spodnie niczym wyjęte z męskiej szafy, zestawione z białą bluzką koszulową, krawatem i naciągniętym na to przezroczystym sweterkiem z autorską kreatywnością nie mają wiele wspólnego.
Każdy w życiu potrzebuje zmian. Świat zna niesamowite historie karier, które narodziły się w wyniku takich zwrotów w życiorysach. To zwykle piękne historie, w których podziwiamy (i zazdrościmy) odwagi, wszak rzucić wszystko co znane i bezpieczne, by zabrać się za coś zupełnie nowego nie jest sprawą łatwą. Niekiedy jednak (śmiem twierdzić, że dość często) decyzja nie jest zupełnie trafiona. I tak oto środowisko związane z marketingiem straciło zdolną i doświadczoną osobę, by środowisko mody zyskało przeciętnego i pozbawionego polotu projektanta.
AW