Kiedy jedne kraje starają się przyciągnąć turystów i zdają się myśleć o ich bezpieczeństwe, inne uderzają w wolność podróżnych. Władze Turcji, chętnie odwiedzanej także przez Polaków, zaproponowały szereg przepisów zmierzających do islamizacji państwa. Część kontrowersyjnych regulacji dotyczy sprzedaży alkoholu. Najwięcej obaw wzbudzają one u detalistów, choćby prowadzących sprzedaż w stambulskiej dzielnicy Beyoğlu.
Zakaz sprzedaży alkoholu od godz. 22 wieczorem do godz. 6 rano, brak sklepów monopolowych i barów w promieniu 100 metrów od szkół i meczetów oraz zakaz reklamy i promocji alkoholu - to propozycje AKP, czyli Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, której zarzuca się próbę islamizacji kraju. Wraz z autorytarnymi zapędami włodarzy przybywa jednak antyrządowych protestów. Nic nie wskazuje natomiast na to, by obostrzenia w zakresie handlu alkoholem miały nie wejść w życie.
Sprzedawcy, którzy najwięcej zarabiają właśnie nocą, gdy popyt na alkohol rośnie, zaczynają myśleć o alternatywnych rozwiązaniach. Prowadzony przez kilkadziesiąt lat bizes może okazać się nieopłacalny. Zmiany odczują jednak nie tylko sprzedawcy, ale także przyjezdni. Zakaz sprzedaży alkoholu może być gwoździem do trumny życia nocnego Stambułu. Tym bardziej, że, jak podaje "The Guardian", aż 83 proc. Turków nie pije alkoholu w ogóle. Zmiany w przepisach dokuczą więc nie tylko mieszkańcom kraju, a raczej tym, których oni goszczą.
Jest też druga strona medalu - bójki i awantury towarzyszące nadużywaniu alkoholu przez turystów. Na nie skarżą się mieskańcy dzielnicy Ortaköy. Są też tacy, którzy nie mają nic przeciwko zakazowi picia alkoholu w miejscach publicznych. Kolejny zakaz byłby jednak udanym krokiem w próbie islamizacji Turcji. Paradoksalnie skorzystać mogłyby na tym luksusowe hotele oraz restauracje, w których podawane byłyby drinki. Sukces osiągnęłyby niestety kosztem mniejszych, klimatycznych barów i całego życia nocnego stolicy Turcji.
Czytaj też: Stambuł - idealny na urlop i na weekendCzytaj też: W Tajlandii powstaną sądy turystyczneCzytaj też: Czerwona szminka wygrała z nadgorliwością