Super modelka przyznała, że w modzie brakuje naturalności i realizmu. A żeby krytyka zwykle przesadnie wyretuszowanych zdjęć nie była czczym gadaniem, brazylijska piękność zdecydowała się wystąpić w reklamie dżinsów BLK DNM bez makijażu, z naturalnymi włosami i bez manipulującej rzeczywistością postprodukcji. Zdjęcia robił projektant marki Johan Lindeberg, który efektów pracy nie poprawiał.
Makijażu i fryzury jak na razie ocenić się nie da, bo na jedynym ujawnionym zdjęciu Gisele pozuje tyłem, ale biorąc pod uwagę, że Lindeberg jest zwolennikiem pewnej surowości w modzie, można podejrzewać, że naturalność faktycznie jest prawdziwa.
Nie tak dawno podejściem do fotografii mody Johana Lindeberga zachwycała się Chloe Sevigny, która pozowała projektantowi w kampanii wódki Absolut. Znudzona wygładzonymi zdjęciami mody i sztabem ludzi pracujących nad wyglądem modelki, Gisele chętnie zgodziła się na propozycję Lindeberga: „lubię jego podejście ponieważ czuję, że kobieta powinna być faktycznie prawdziwa i naturalna, a to właściwie nie zdarza się już w fotografii mody. Uwielbiam to uczucie, że jesteśmy kobietami, jesteśmy bardzo różne i nasze niedoskonałości czynią nas wyjątkowymi i pięknymi. On to rozumie. Nie próbuje retuszować, nie manipuluje światłem. Nie wymaga, by wyglądać w taki, nie inny sposób. Daje do zrozumienia, że ja to ja, a on jest tu z aparatem, by mnie uchwycić.”
To faktycznie dość nietypowe i ryzykowne podejście w upiększanym do granic możliwości, sztucznym świecie mody (a ostatnio nie tylko mody). Wyraźny głos jednej z najczęściej fotografowanych kobiet świata, która na koncie ma drogie i perfekcyjnie wyretuszowane kampanie dla największych marek po raz kolejny rozpoczął dyskusję o granicach obróbki graficznej i roli Photoshopa w branży mody. Pytanie tylko, czy walka z przesadnym, a bywa że i karykaturalnym retuszem nie jest tak samo bezowocna, jak usilne i bezskuteczne próby zmiany wizerunku kobiecego ciała propagowanego przez kolorowe magazyny?
AW